Zmierzchało już, gdy dwóch młodych kapłanów przemykało wśród skał, uciekając przed tancerzami Shaiharrud, którzy ledwie godzinę temu zmasakrowali ich oddział w równej walce. Obaj byli wojownikami, jednakże swoje przetrwanie zawdzięczali zdolnościom starszego młodzieńca, Ozirusa, który położył trupem dwunastu przeciwników i widząc beznadziejność dalszej walki, pociągnął w swoją stronę przyjaciela z dziecięcych lat - Seta - i ratował się ucieczką. Wymknąwszy się napastnikom, udali się na północ, ku kamiennemu pustkowiu, tak różnemu od znajomych im zielonych oaz południa.
W pewnym momencie Set, znużony i zmęczony tą wędrówką, upadł przy ostańcu znajdującym się przy trakcie oraz odmówił dalszej podróży. Choć Ozirusowi, zdającemu sobie sprawę, że wciąż znajdują się w zasięgu wroga, nie w smak był ten postój, uległ Setowi i począł rozbijać obóz. Od paru lat nie potrafił się z nim porozumieć, po raz kolejny zdecydował się mu ustąpić, instynktownie wyczuwając niechęć, która zatruła ich relacje, choć nie znał jej przyczyny - była ona jednak prosta i nosiła miano: zazdrość. Set, obserwując Ozirusa od bardzo dawna, doskonale zdawał sobie sprawę, jak blado wypada przy dawnym przyjacielu, zarówno ze względu na wygląd, charakter, a przede wszystkim umiejętność władania bronią. Nie było dnia, w którym przebywając w rodzinnej osadzie, nie byłby porównywany do dawnego przyjaciela lub sam nie dostrzegał przepaści dzielącej ich talenty. Obserwując, jak Ozirus roznieca ognisko, po raz kolejny pogrążył się w podobnych gorzkich rozważaniach, które nie trwały jednak długo, bowiem Set kątem oka dostrzegł nagle świecące zza jego pleców intensywne światło i przeklął już w duchu kolejny talent towarzysza niedoli. Gdy jednak obrócił się ku drugiemu wojownikowi, a następnie ujrzał jego zdziwioną twarz i wciąż zimną podpałkę, ogarnęło go zdumienie. Oto bowiem ciemniejący nieboskłon rozświetlił biały blask, sprawiony przez dziwne zjawisko przecinające chmury i zbliżające się niczym pikujące ptaszysko z wysokości ku nim, osiadłym na ziemi. I wtem, w jednej chwili, tajemniczy obiekt przeleciał nad nimi, uderzając w pobliską dolinę. Siła tego uderzenia była tak potężna, że wstrząsnęła ziemią w promieniu wielu itrwów i wzbiła w powietrze pył dorównujący temu porywanemu przez najsilniejsze samumy. Obaj mężczyźni, początkowo przerażeni tym wybuchem, w ciągu zaledwie paru chwil zapomnieli o znużeniu i pobiegli ku jego źródłu, bezwiednie ścigając się ze sobą. Gdzieś tam, w głębi duszy, nieświadomie zdawali sobie bowiem sprawę, że ten moment zaważy na ich dalszych losach. Ku swojemu zdziwieniu, nie byli na miejscu pierwsi - z niedowierzaniem ujrzeli przed sobą różnobarwną kostkę obracającą się samoistnie nad kraterem powstałym w wyniku uderzenia, a przy niej pustynnego kota, który podobnie jak Ozirus oraz Set, zwabiony ciekawością przybył w to miejsce. Ku swojej zgubie, bowiem gdy nieszczęsne zwierzę zanadto zbliżyło się do tajemniczego przedmiotu, na oczach dwóch świadków rozbłysło i w okamgnieniu zmieniło się w proch, który po opadnięciu zatracił się w pyle pozostałym po uderzeniu. Widok ten wstrząsnął przybyłymi - jednak podczas gdy Ozirus od razu zatrzymał się w przerażeniu i czym prędzej chciał opuścić to miejsce, Set stanowczo sprzeciwił się, urzeczony możliwością wykorzystania tego przedmiotu jako broni. Od słowa do słowa, od sprzeczki do odwoływania się do starych kompleksów Seta. Zaaferowani dawni przyjaciele przerwali nagle swoją sprzeczkę, bowiem tuż obok nich, nie wiadomo skąd, wyrosła trzecia postać o ludzkich kształtach, odziana w czarny kaptur, z którego widać było jedynie jarzące się oczy spoglądające na konflikt z kpiącym wyrazem. Zapytana przez Ozirusa o pochodzenie, odpowiedziała, a jej głos wydźwiękiem przypominał kruszące się skały.
Istota ta przedstawiła się mianem Negthotep, Wędrowiec, który przybył na te ziemie śladem boskiego artefaktu, który cała trójka ma właśnie przed oczami. Kto będzie miał w sobie dość odwagi i determinacji, by spróbować posiąść nad nią władzę, przejdzie do historii jako jeden z największych władców.
Złowrogie obietnice nie urzekły Ozirusa, jednoznacznie odrzucającego te słowa i darzącego przybysza nieufnością, lecz w Secie rozbudziły wielkie nadzieje. Jak gdyby czytając im w myślach, Negthotep wyciągnął przed siebie obydwie ręce i rzucił w stronę obydwu młodzieńców dwa sztylety, które wbiły się w ziemię przed nimi. Zaproponował, by rozwiązali to ze sobą jak wojownicy - jeżeli wygra Ozirus, Negthotep odejdzie i zabierze ze sobą niebezpieczny artefakt, jeśli zwycięży Set, Negthotep wspomoże go w jego ambicjach.
Widząc, jak zaślepiony tą obietnicą Set czym prędzej łapie podarowaną broń, ze ściśniętym sercem Ozirus uczynił to samo - walka nie trwała długo i po wielu wymienionych ciosach nóż Seta pękł, a on sam wylądował na ziemi. Zwycięzca westchnął ciężko, po czym podał rękę pokonanemu ze smutnym uśmiechem, mówiąc, że tak będzie lepiej. Gdy jednak Set obrzucił go nienawistnym spojrzeniem, Ozirus obrócił się w stronę Negthotepa i wtem odkaszlnął krwią, bowiem resztka ostrza przeciwnika wbiła się właśnie w jego plecy na wysokości serca. Wydobywszy z siebie tylko ciche rzężenie, młodzieniec osunął się na podłoże z wyrazem szoku oraz zdrady w oczach, które szybko ostygły, na zawsze tracąc blask życia.
Niewzruszony tym widokiem, Negthotep pogratulował ostatecznemu triumfatorowi i zapytał go, czego pragnie. Słysząc odpowiedź, postać w kapturze uśmiechnęła się szeroko, błyskając białymi zębami z mroku. Oto znów uczyniła gest ku ciału Ozirusa, a to podniosło się, wprawiając w przerażenie Seta, lecz na rozkaz Negthotepa niczym marionetka zaczęło kroczyć ku lewitującej wciąż kostce i chwyciło ją bez większych trudności. Niewzruszony tym Wędrowiec skinął Setowi i poradził zamknąć oczy. W jednej chwili ocalałego wojownika Wernoradu ogarnęła ciemność, szepcząca słodkie obietnice władzy i potęgi, jakie będą na niego czekać.
Czekając na przebudzenie się swojego nowego sprzymierzeńca, Negthotep, stojąc na wysokim ostańcu, na którym nie postała jeszcze stopa żadnego śmiertelnika, ogarniał wzrokiem rozpościerający się pod nim krajobraz. Choć nie był to pierwszy świat, na który przybył podczas swojej prastarej wędrówki, zapowiadał się najbardziej obiecująco względem jego ambitnych planów. A to wszystko pod nosem bogów, którzy, dobrowolnie zrzekając się bezpośredniej pieczy nad tą ziemią, nieświadomi byli jeszcze tego, co czeka ich wyznawców.
Ostatnia aktualizacja: 8.08.2024, 17:07:08
Dodaj dowolny przedmiot na stronie do zestawu poprzez kliknięcie prawym przyciskiem myszy. Błogosławieństwo stworzyć możesz w kreatorze.